Claire siedziała przy biurku w swoim małym, nowojorskim mieszkaniu, patrząc na zegar, którego wskazówki wydawały się poruszać wolniej niż zwykle. Jej umysł krążył wokół tego, co miało się wydarzyć za kilka godzin. To nie była jej pierwsza sesja BDSM, ale każda kolejna wizyta u Dominika – mistrza, który prowadził ją przez granice jej wyobraźni – wywoływała w niej te same emocje: strach, podekscytowanie i pragnienie.
Dominik był profesjonalnym Dominą z wieloletnim doświadczeniem. Jego sesje były precyzyjne, intensywne i zawsze prowokujące do przekroczenia osobistych granic. Claire była jego stałą sub – od kilku miesięcy wchodziła coraz głębiej w świat BDSM pod jego opieką. Dziś jednak wiedziała, że zaplanował coś wyjątkowego. “Trudna sesja”, jak to określił w ostatniej wiadomości.
Zamknęła laptopa i wstała, by przygotować się na spotkanie. Delikatnie związała swoje długie, brązowe włosy, włożyła czarną sukienkę, która podkreślała jej kształty, oraz wysokie szpilki, które Dominik zawsze kazał jej nosić. Pod sukienką miała jedynie koronkową bieliznę. Gdy spojrzała na siebie w lustrze, dostrzegła w swoich oczach ten znajomy błysk niepewności, który zawsze pojawiał się przed sesją. To było to uczucie, które kochała i którego jednocześnie się bała.
Kiedy w końcu dotarła do jego apartamentu, jej serce zaczęło bić szybciej. Dominik mieszkał w eleganckim loftowym mieszkaniu, którego wnętrze różniło się od typowego nowojorskiego stylu. Było minimalistyczne, przestronne, a główną uwagę przyciągała ogromna przestrzeń w centrum pokoju, w której odbywały się ich sesje.
Drzwi otworzyły się bez pukania. Była to ich zasada – nie zapraszał jej słowami, to Claire musiała wejść na jego terytorium. W środku powitała ją cisza, przerywana jedynie odgłosami kroków na drewnianej podłodze. Czekał na nią w swoim zwyczajowym stroju – elegancka, czarna koszula, skórzane spodnie i buty na grubych podeszwach. Dominik zawsze emanował siłą i pewnością siebie, które potrafiły obezwładnić każdego.
– Jesteś punktualna, Claire. Dobrze. – Jego głos był jak zawsze spokojny, głęboki, pełen kontroli.
Claire nie odpowiedziała, wiedziała, że to nie było wymagane. Zaczęła rozbierać się zgodnie z ustalonym rytuałem. Najpierw zdjęła sukienkę, a potem odpięła stanik. Gdy stanęła przed nim naga, z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała, czekała na jego rozkazy.
– Dzisiejsza sesja będzie bardziej wymagająca niż nasze poprzednie. – Dominik podszedł do niej bliżej, przyglądając się jej ciału, które już zaczęło reagować na jego obecność. – Dziś przekroczymy granice, których wcześniej nie dotykałaś. Ale wiesz, że zawsze masz kontrolę, jeśli powiesz stop.
Claire skinęła głową, a jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Uwielbiała to poczucie niepewności, które towarzyszyło każdej nowej sesji z Dominikiem. Wiedziała, że nie był to tylko fizyczny ból czy rozkosz – było to podróżowanie po jej umyśle, odkrywanie nowych zakamarków jej psychiki, badanie granic, które sama sobie stawiała.
– Uklęknij – polecił, wskazując na matę znajdującą się pośrodku pokoju.
Claire posłusznie uklękła, a Dominik zbliżył się z kilkoma akcesoriami, które zawsze znajdowały się w jego arsenale. W dłoniach miał miękkie, jedwabne liny, którymi delikatnie, ale pewnie zaczął wiązać jej nadgarstki za plecami. Jego ruchy były precyzyjne, pełne doświadczenia. Czuła, jak coraz bardziej traci kontrolę, oddając się w jego ręce. Każde zaciśnięcie liny sprawiało, że napięcie w jej ciele rosło, a świadomość tego, co miało nadejść, podniecała ją jeszcze bardziej.
Gdy była już związana, Dominik stanął za nią, dotykając delikatnie jej karku, a potem przesuwając palcami po jej nagiej skórze. Jego dotyk wywoływał dreszcze, ale wiedziała, że to dopiero początek.
– Wstań – polecił cicho.
Claire podniosła się, z trudem balansując na swoich związanych nadgarstkach. Czuła się bezbronna, ale jednocześnie całkowicie skupiona na tym, co miało się wydarzyć. Dominik podprowadził ją do metalowej ramy, która stała w kącie pokoju. Była przymocowana do podłogi, solidna i zimna w dotyku. Przywiązał jej nadgarstki do górnych uchwytów, rozciągając jej ciało, a potem przymocował kostki do dolnych rogów ramy. Teraz była całkowicie unieruchomiona, wystawiona na jego działanie.
Z torby stojącej obok Dominik wyjął czarny pejcz. Jego dotyk na plecach Claire był najpierw delikatny, drażniący, budzący w niej oczekiwanie. Potem uderzył – pierwsze uderzenie było kontrolowane, ale wystarczająco mocne, by jej ciało zareagowało natychmiast. Claire jęknęła, czując palące ciepło rozchodzące się po jej skórze. Kolejne uderzenia przyszły szybko, jedno po drugim. Ból przeplatał się z przyjemnością, a jej ciało zaczęło reagować na to połączenie, jakby znało tę melodię od zawsze.
– Skup się na oddechu – powiedział Dominik, jego głos niosący się nad dźwiękiem uderzeń. – Kontroluj ból, przekształć go w coś więcej.
Claire zamknęła oczy, poddając się temu, co działo się z jej ciałem. Uderzenia były teraz bardziej rytmiczne, jakby miały ją wprowadzić w trans. Każdy kolejny kontakt z pejcza sprawiał, że ból stawał się coraz bardziej przyjemny, a jej myśli odpływały, zostawiając tylko intensywne doznania. Była na krawędzi, jej ciało drżało, a jej umysł balansował między poddaniem się a chęcią zatrzymania tego.
Gdy w końcu uderzenia ustały, Dominik podszedł bliżej, delikatnie głaszcząc ją po plecach, jakby uspokajając po fali intensywności, która właśnie przeszła przez jej ciało.
– Dziś nie chodzi tylko o ból, Claire – powiedział, jego głos delikatny, ale wciąż pełen władzy. – Chodzi o to, jak daleko możesz się posunąć. Przekraczamy granice nie po to, by zadać ci cierpienie, ale by odkryć, jak wiele możesz znieść.
Nie odpowiedziała, bo jej ciało było zbyt oszołomione, by cokolwiek powiedzieć. Czuła, że jej myśli są zamglone, że balansuje na krawędzi, a jednak pragnęła więcej. Dominik wiedział, jak daleko mógł się posunąć, a ona ufała mu całkowicie.
Gdy zaczął rozwiązywać jej nadgarstki i kostki, poczuła ulgę, ale także żal, że ta intensywność dobiega końca. Gdy w końcu upadła na kolana przed nim, jej ciało było rozgrzane, a umysł pełen skrajnych emocji.
Dominik przykucnął przed nią, delikatnie unosząc jej podbródek, by spojrzała mu w oczy.
– Dziś byłaś niesamowita – powiedział z dumą.